Kontrola w kobiecie, czyli o tym, co możliwe, gdy zaufamy i puścimy.
Iskra na ten wpis przyszła po mojej ostatniej konwersacji z przyjaciółką.
Opowiadałam jej o tym, jak cudowną relację mam teraz z moim byłym partnerem, który jest dobrym przyjacielem i obecnie moim artystycznym przewodnikiem.
Jest powoli uznawanym już w Europie artystą, i cieszę się, że oprócz naszej przyjaźni, którą już kilka lat pielęgnujemy niezależnie od naszych związkowych „statusów”, może teraz wprowadzić mnie w świat sztuki.
Od jakiegoś czasu tworzę, kreuję, maluję. Robię to dla siebie, dla swojej przyjemności i ekspresji, i polecam każdemu! Być może kiedyś podzielę się tym, co tworzę publicznie.
Ale dlaczego akurat o nim chciałam napisać.
Otóż, rozmawiając z moją przyjaciółką o nim i o naszej relacji, zdałam sobie sprawę, jak dużo same blokujemy naszą kontrolą, jak dużo ja sama zablokowałam.
Mnie od zawsze ciągnęło do „inaczej”, zawsze przyciągałam i wciąż przyciągam bardzo specyficznych mężczyzn, trochę „niestandardowych”. I też wtedy tak było.
Gdy się poznaliśmy, on wywrócił cały świat do góry nogami, bo pokazał mi TAKIE bycie w relacji, o jakiej wcześniej czytałam tylko w książkach.
Głębia, autentyczność, uważność, prawda. Nie było niczego, czego nie mogliśmy sobie powiedzieć, a o uzdrawiających orgazmach już nie wspomnę.
Był i jest artystą, więc jest to wolna dusza.
Och, jak mi to pasowało! Ja sama bardzo lubię wolność i chcę mieć przestrzeń na siebie i dla siebie.
Ta relacja była cudna dla mojego środka.
Ale wtedy coś podziało się nie tak…
Ja zaczęłam przyciskać i kontrolować.
To ja zaczęłam sprowadzać nas do jakiegoś sztywnego wzorca, do którego trzeba się dopasować (dla rodziny, dla przyjaciół, dla społeczeństwa).
Teraz z perspektywy czasu widzę, że nie mogłam sobie pozwolić na wolność i lekkość, jaką z nim miałam.
I byłam pod presją „społecznych wzorców”.
Nikomu wokół taki związek nie pasował (bo nie był taki jak wszystkie)… a znajomi zawsze doradzą Ci „weź, znajdź sobie normalnego faceta”.
A co to znaczy, normalny facet?
Dlaczego musi być „normalnie”, a nie Wyjątkowo? Ekstatycznie? Głęboko? Prawdziwie?
A jeśli Twój środek nie podnieca się na myśl „normalnie” i standardowo. Tylko kręci go głębia, prawda i autentyczność, o jakiej większość ludzi nawet nie wie?
Co jeśli Twój środek wie, co jest dla Ciebie możliwe i dostępne, i nie jest zainteresowany wersją basic. Tylko full?
I wracając do kontroli….
Często to my kobiety, włączamy w relacji guzik spiny, to my dokręcamy śrubę. Ale pół biedy, jak dokręcamy, bo wychodzi to z naszego pragnienia, co innego jak dokręcamy z miejsca „wzorców”.
Kiedy tak się wydarza?
- Gdy słuchamy „głowy”, a nie tego, jak na to się ma nasze ciało.
- Gdy słuchamy „opinii” zamiast naszego instynktu.
- Kiedy przestajemy wierzyć, że my wiemy, co dla nas dobre i zaczynamy prowadzić się schematami.
Naszym wyzwaniem jako kobiety z taką tendencją jest, by pozostać w otwartości do tego, co jest i zgodności z tym, jak i co tak naprawdę czujemy.
By stawiać się do życia i do tego, co nam serwuje w otwartości i brać to, co dla nas dobre (co wiemy, że służy naszemu środkowi).
Bycie otwartą, bycie w stanie flow. To w takim stanie możemy doświadczać pełności i bogactwa tego, co życie ma do zaoferowania.
To tutaj są największe niespodzianki i magia, której racjonalną głową sobie nie ściągniemy do naszego życia.
Tylko czy odważysz się to sobie dać?
Tam wtedy, nie mogłam sobie tego dać, nie byłam jeszcze gotowa. Ale ta lekcja pokazała mi bardzo dużo.
Nie wybieram już tego, co „powinnam”, ale to, co dla mnie właściwe.
Wtedy nie ma potrzeby kontrolować.
Gdy żyjemy w prawdzie ze sobą, jesteśmy rozluźnione.
Na ile czujesz, że żyjesz po swojemu?
A na, ile że żyjesz schematem?
Czy czujesz, że jesteś wewnętrznie rozluźniona?
Gdybyś poczuła, że chcesz sobie dać więcej kobiecego rozluźnienia, to zostaw swój e-mail, może za jakiś czas zaproszę Cię do procesu zanurzania się w kobiecość 🙂
Love,
Magdalena