W obecnych czasach, bardzo kusi obietnica zarabiania online.

Mnóstwo specjalistów „od biznesu”, których misją jest zarabianie na sprzedawaniu taktyk i strategii marketingowych twierdzi, że przecież każdy człowiek jest ekspertem w czymś.

Well.

Do jakiegoś stopnia to jest prawda, ale niestety właśnie przez ten ruch, specjalność między innymi, taka jak coaching nie jest już szanowana.

Obecnie coachem może być każdy, kto przeczytał kilkadziesiąt książek.

Czy aby na pewno?

Jestem z czasów, gdzie, zanim ktoś rzucił się na zarabianie w sieci, kilka lat co najmniej zdobywał doświadczenie.

Tak się według mnie buduje solidną markę, czy status coacha.

Pytania coachingowe to pikuś.

Co innego zdolność trzymania naprawdę dobrej przestrzeni dla kogoś transformacji, adekwatne narzędzia i własna ogromna przepustowość – bo jak często, to powtarzam, terapeuta czy coach może nas zabrać tylko tak głęboko jak sam zaszedł. 

Więc wracając do zarabiania.

 

energetyka kobiecego biznesu

 

Często pracuje z coachami, którzy połasili się na szybki zysk i przychodzą wręcz z rozgoryczeniem i złością, bo zainwestowali tysiące w kursy, a potem tysiące w marketing.

I wtedy zazwyczaj zaczynamy od kubła zimnej wody.

Tak, trzeba najmniej wybić się z utknięcia w ego, które nas tam zagalopowało.

Trzeba rozebrać się z tych warstw, które nie mają nic wspólnego z naszą prawdziwa drogą i naszą esencją.

To nie tak, że ktoś wtedy rezygnuje z coachingu.

Nie – po prostu musimy się dostroić wewnętrznie do miejsca w sobie, o którym zapomnieliśmy na rzecz połaszenia się na szybki zysk.

Tak pracujemy na sesjach.

Biznes to energia, wszelkie trudności i blokady w biznesie są odzwierciedleniem braku wewnętrznej integralności.

Gdy dojdziemy do tego miejsca, to wtedy możemy mówić o właściwej ścieżce.

Gdy ktoś postanawia być coachem (czyli mam nadzieję, w swoim wnętrzu z czystego miejsca pragnie wspierać innych) to czeka go droga stałego wzrostu.

Wejście w rozwój osobisty, zazwyczaj (tak po 2-3 latach) daje taki moment zachłyśnięcia się swoją wiedzą i mądrością.

Wydaje się nam, że wszystko wiemy. To jest faza I.

Po niej nadchodzi rozwalenie wszystkiego, bo jest to naturalne, że siła życiowa chce nas rozłupać z iluzji. Wtedy zaczyna się faza II. Zaczynamy czuć, że nic nie wiemy, kim my właściwie jesteśmy itd.

Wtedy też dochodzi do nas, że staramy się uczyć innych tego, czego sami nie mamy w sobie ugruntowanego. To jest właśnie ego – samo nie zaaplikuje, bo przecież jest tak świetne, że nie musi, ale innym będzie trąbić jak z ambony.

Gdy to się zaczyna rozpadać, to jesteśmy na dobrej drodze. To jest fenomenalny czas.

Potem nadchodzi faza III, która osobiście uważam, jest najlepsza na drogę do sukcesu. Wiem, że nic nie wiem i cały czas mam otwarty umysł. W tej fazie, trzymamy przestrzeń dla klientów całkiem inaczej. I co najważniejsze nie uczymy teorii, ale najpierw jesteśmy reprezentacją tego, co przekazujemy.

Więc jak widzisz, jest naprawdę wiele płaszczyzn, które przyczyniają się do tego, że nie zarabiamy na coachingu tak szybko jakbyśmy chcieli.

 

Pozdrawiam,

Magdalena

Na sesjach biznesowych pracujemy nad Twoim biznesem od środka. Możesz zapoznać się z moją ofertą w zakładce praca 1:1.

PS. Posiadanie mentora, który przeszedł tę ścieżkę, daje nam bardziej płynne przejście przez te etapy i pomaga dostroić się do zarabiania na coachingu czy uzdrawianiu efektywnie, oczywiście możemy same iść ścieżką, ale różnica jest dokładnie taka jakbyś wychodziła do dżungli sama, a z przewodnikiem.